środa, 12 września 2018

Ich wczoraj , moje jutro !

Chciałabym móc w końcu usiąść i napisać tutaj coś innego , coś wesołego i motywującego , ale nie mogę ... Dziś w księgarni natrafiłam na książki , z rodzaju moich ulubionych - czyli uczące jak żyć. Czytając komentarze i recenzje do jednej z nich przypadkiem natrafiłam na bloga kobiety , która jest moim idolem , kobiety sukcesu , którą kiedyś chciałabym być . Pisała ona o tym jak wiele jest w życiu powodów do radości , jak wiele można dostrzec miłych i pozytywnych sytuacji , gdy się tylko otworzy oczy ... Czytanie tego rodzaju wpisów mnie troszkę motywuje , być może tylko na chwilę , ale jednak czuję wtedy siłę , siłę by zmienić swoje życie ... Czy to mi pomaga ? Może na chwilę pozwala znów mieć nadzieję  na lepsze jutro ...
Od kilku dni znów mam gorszy okres ... uświadomiłam sobie , że moje życie jest totalnie do bani ... Ktoś powie masz jeszcze całe życie przed sobą o czym Ty mówisz.. ,a le o jakim całym życiu my mówimy jak ja już dziś nie widzę żadnych perspektyw na jutro ... Czy będąc nieszczęśliwą dziś, mogę być szczęśliwa jutro ? Czy nie zmieniając swojego życia, zmienię swoje emocje ? ....
czuję się jak babcia , którą w życiu nic ciekawego nie ma prawa już spotkać , której życie jest już dawno przesądzone a sensu by cokolwiek starać się zmienić brak .. bo po co zmieniać coś , skoro być może nawet nie doczekamy tego efektów. Najsmutniejsze jest to ,że ta babcia stojąc już nad swoim grobem nie jest w stanie przypomnieć sobie ani jednej chwili w swoim życiu , w której naprawdę była sobą - szczęśliwą i spełnioną kobietą , którą zawsze tak bardzo pragnęła być ...
Mówią że nasze życie należy do nas , każą nam podążać własnymi ścieżkami i być sobą , ale to nie jest takie proste jak się wydaje. Bo jak być sobą , kiedy za rogiem już stoją tacy , którzy mówią Ci co masz robić by być bogatą i w ich mniemaniu szczęśliwą osobą .... Bo przecież po co komu więcej .. . spełnienie nie jest istotne a bycie szczęśliwym to tylko kwestia odpowiedniej ilości pieniędzy . By żyć własnym życiem i spełniać swoje marzenia trzeba mieć w życiu dużo dużo odwagi .Mi  tej odwagi brak ... Pozwalam sobą manipulować , przestawiać siebie z konta w kont , traktować jak robota , którego zadaniem jest robienie wszystkiego ,a  gdy nagle nie spełnia oczekiwań innych - jest problem . Problem podczas, którego to robot czuje się winny temu , że nie jest wystarczająco dobry by zaspokoić oczekiwania i potrzeby całej reszty świata... |
Nie chodzi w życiu o spełnianie oczekiwań innych powiecie - i pewnie będziecie mięli racje , tylko ... co jeśli za wszystkim stoi brak aprobaty ze strony najbliższych , strach przed tym że się odwrócą , że gdy podwinie Ci się noga usłyszysz - a nie mówiłam ... trzeba było żyć tak jak Ci kazałam , znaczy podpowiadałam , bo przecież wszystko i tak niby zależy ode mnie ...
Znam ludzi , którzy nie słuchają głosów innych , "rozsądniejszych" od siebie , którzy rzucają wszystko i idą po swoje , ścieżką obraną przez siebie . Ci ludzi mają w sobie tyle pasji i energii do życia ... Można by się od nich wiele nauczyć . Przecież tak naprawdę nie wszystko musi nam w życiu wyjść .. nie chodzi o to by było idealnie... bo nigdy nie będzie , nigdy nie będziemy wystarczająco dobrzy by sprostać oczekiwaniom reszty świata . Chodzi o to by popełniać błędy , by się mylić ,a później mieć odwagę i siłę by wstać , podnieść głowę , otrzeć zdarte kolana i iść dalej .
Chciałabym mieć odwagę by podążać w swoim życiu własną drogą , bo przecież mam marzenia , mam cele  , które tak bardzo chciałabym osiągnąć ! Pewnego dnia wstanę , tupnę nogą powiem głośno i wyraźnie ,że to moje życie i wyjdę , wyrzucając za burtę mojego życia wszystkich ludzi , którzy sprawiają, że zamiast latać , zaczynam tonąć , dławiąc się przy tym życiem ...!
Mówią , że w życiu trzeba ponosić konsekwencję swoich wyborów , tylko że w moim przypadku zatoczyło się już koło złych decyzji .. nie do końca moich . To ,że wybrałam coś nie znaczy , że to była moja decyzja , dziś ponoszę jej konsekwencje i słyszę , że sama na to zapracowałam ... czyżby ? A może po prostu za bardzo chciałam by to ktoś inny był szczęśliwy ... by ktoś inny patrząc na mnie widział nie mnie prawdziwą , lecz to co chce zobaczyć
Nie chcę być dłużej marionetką w czyichś rękach i stale słychać , że wszystko co złe w moim życiu to moja wina a to co dobre... w zasadzie to na palcach jednej ręki mogę wymienić co w nim jest dobrego ... Kijowo jest we własnym teatrze życia nigdy nie zagrać głównej roli . Moją duszę wsadzono w ciało kogoś , od kogo nie umiem się uwolnić , ale w końcu znajdę wystarczająco dużo siły by się wyrwać i zamiast udawać szczęśliwą, po prostu nią będę  !