poniedziałek, 25 marca 2019

Nie docenisz póki nie stracisz

Kiedyś wydawało mi się ,  że największą  przyjemnością  w  życiu jest poznawanie drugiego człowieka , poznawanie mężczyzny który może być potencjalnym kandydatem na Twojego męża . Poznawanie go powoli , ale systematycznie , odkrywanie jego zalet i wad tym samym pokazując mu swoje niedoskonałości . Etap odkrywania siebie nawzajem , odkrywania czegoś pięknego i ciekawego w drugim człowieku powinien nas do siebie zbliżać i pobudzać chęć jeszcze dokładniejszego poznawania siebie , ale czy faktycznie tak jest ?
Pokazać komuś swoje gorsze strony -wady i niedoskonałości - to jest chyba najtrudniejsze , gdyż tak  naprawdę nie mamy pewności co będzie dalej, czy ten ktoś je zaakceptuje , czy pokocha , czy może zwyczajnie wyśmieje a relacja zakończy się tak szybko jak się zaczęła .Mówią, że w życiu trzeba ryzykować i iść na całość, ale czy odkrycie wszystkich kart tak bardzo popłaca ? Kiedy oddajesz się drugiemu człowiekowi w całości , co zostaje dla Ciebie ? A gdy się mu nie oddajesz , jaki sens ma wasze wspólne życie razem ? Życie jest pełne ironii ... mając faceta chciałam poznawać innych mężczyzn , chciałam się starać ich zrozumieć i chciałam by oni rozumieli mnie , dziś chciałabym ominąć ten trudny etap i móc przytulić się do faceta , przy którym nie będę czuła się skrępowana moim celulitem na tyłku , artystycznym nieładem na głowie czy brakiem tapety na twarzy , nie wspominając o tym jak bardzo chciałabym móc powiedzieć mu o tym czego w życiu boję się najbardziej . Dziś chciałabym wrócić do mężczyzny , który pokochał moje wady ...
Na początku wszyscy gramy idealnych , malujemy się najdroższymi paletami cieni  z sephory , zakładamy najseksowniejsze ubrania , markowe buty , podkreślamy usta czerwoną szminką i stale sie uśmiechamy , a na pytanie "czy często miewasz gorsze dni " odpowiadamy " jasne ,że nie ... zawsze jestem pełna życia , a przynajmniej się staram ! " . Ile w tym prawdy , każdy z nas najlepiej wie. Nie jesteśmy doskonali i każdy ma tego świadomość  , ale na to by być gotowym pokazać to drugiej osobie trzeba czasu i jestem tego świadoma , ale jestem też już zmęczona tym uśmiechaniem się , kiedy chce mi się płakać , mówieniem że kocham życie i staram się doceniać każdą z chwil , kiedy tak na prawdę najchętniej zamknęłabym się w pokoju , zakryła kołdrą i nie wychodziła stamtąd aż do śmierci ...  My ludzie jesteśmy pełni  beznadziejności , którą tworzymy sami ! Bo przecież nikt nam nie broni wyjść z domu , zacząć doceniać śpiew ptaków wiosną , pierwszego zawilca spotkanego na chodniku czy uśmiechu ekspedientki w sklepie . Tak naprawdę sami nie wiemy czego chcemy od życia ... co sprawia nam przyjemność i radość ... Mając jedno nie staramy się tego zatrzymać a raczej sprawdzić czy nie znajdziemy gdzieś czegoś lepszego ...
Dziś czuję taką beznadziejność w sobie . Wczoraj jeden mężczyzna mi powiedział , że po naszej rozmowie doszedł do pewnych wniosków , otóż coraz trudniej jest mu wchodzić w związki ... Kiedyś było to czymś na zasadzie wchodzenia w relacje "z rozpędu" dziś trwa to dużo dłużej i jest nasycone ogromną ilością przemyśleń . Dla mnie jest to naturalna cecha , ponieważ świadczy o tym że uczymy się na błędach co jest jak najbardziej pozytywne , jednakże jak to określił "ogranicza" . Fakt bardzo ogranicza . Po kolejnym nowo poznanym mężczyźnie/ kobiecie dochodzimy do wniosku, że nudzi nas już udawanie idealnych , zamykamy się coraz bardziej w sobie i każda kolejna osoba dowiaduje się o nas coraz mniej bo po co ma wiedzieć więcej skoro pewnie i tak za chwilę odejdzie ... Do niedawna lubiłam tą ciekawość , to zainteresowanie skierowane w stronę drugiej osoby , dziś mnie to męczy ... z wielką chęcią zamieniłabym to szczerą rozmowę , wino przy mało romantycznym filmie i ramiona , które dają ciepło . Wiem , że to jest niemożliwe bez poznania się dlatego dziś tak bardzo tęsknię za mężczyzną który mi to wszystko dawał , z którym przeszłam te dobre i te złe chwile , który mimo że nie do końca mnie rozumiał to po prostu był . Nie docenia się takich rzeczy dopóki nie przyjdzie nam ich niestety stracić .
Już nawet nie chodzi o to , że tak bardzo mi tego brakuje , po  prostu tak bardzo męczy mnie już poznawanie ludzi .. dość to dziwne bo do niedawna to uwielbiałam , dziś działa to w drugą stronę , coraz bardziej zamykam się na nowe relacje i coraz trudniej jest mi w nie wejść , coraz rzadziej czekam i coraz szybciej potrafię o nich zapomnieć . Czy kiedyś znajdę kogoś o kim nie będę chciała zapomnieć i kto nie będzie chciał pozwolić mi  o sobie zapomnieć  ? Nie wiem :)